Czy Was również dopadają?
Jest ponuro, dzień krótki, w ogrodzie nie ma pracy, brak kolorów za oknem, no i dopada nas ... melancholia. Na wszelkie sposoby staram się ją odpychać. Co mi w tym pomaga?
Cudownie działa lawenda. Jej śliczny kolor a przede wszystkim zapach mają prawie magiczną moc :) Mam zatem przypiętą broszkę, kokardkę zrobioną z filcu, wypełnioną suszem z lawendy, którą przypinam na klapie, a która uwalnia ten cenny aromat. Na biurku stoją bukiety, które również czuję jak wchodzę do pokoju.
W ulubionej książce również trzymam lawendę, zamkniętą w zakładce. Po otwarciu pięknie pachnie i zachęca do dalszej lektury :)
Taki uroczy prezent dla ukochanej osoby :)
Dodatkowe źródła światła, zwłaszcza te nastrojowe, również świetny pomysł na poprawę nastroju.
Nasz Kotek, bo tak wyszukane imię dostał jest wspaniałym odstraszaczem melancholii. Zawsze jest w pobliżu, najlepiej mu na kolanach, gdzie spędza większość swojego radosnego życia :)
Jakie są Wasze sposoby na zimowe smuteczki? Podzielcie się. Pozdrawiam serdecznie