Jest wiele przedmiotów które mogłabym kupić... ale zamiast tego staram się wykorzystać to co mam dostępne w domu i zagrodzie. Większość rzeczy które najbardziej lubię kupiłam z wyprzedaży, odrestaurowałam zniszczone po przodkach, lub zwyczajnie kupiłam używane za małe pieniążki.
Solidna sosnowa komódka, która stała w starym spichrzu, przechowywano w niej rupiecie. Odnowiona ślicznie wygląda w dużym pokoju.
Obrazek zrobiłam z wyhaftowanego monogramu, który był częścią starej mocno znoszonej poszewki.
Kolejny obrazek... oprawiona kartka świąteczna.
I kolejne obrazki. Ramki przemalowałam i postarzyłam przecierkami, śliczne kartki wykończone jutą nakleiłam na zielone tło, pasują do zielonych zasłon.
Świetlną dekorację na ścianę zrobiłam na wiklinowej konstrukcji, przymocowałam światełka i udekorowałam taśmą z juty i szyszkami. Wygląda nastrojowo i sielsko.
Dziękuję za odwiedziny
Byłam na Twoim blogu dzisiaj i zaglądam jeszcze raz, bardzo lubię dekoracje wymyślone przez domowników,Twoje są piękne. W naszym domu pełno jest mebli i drobiazgów, które pochodzą ze strychów czy sklepów z starymi rupieciami. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMasz wspaniałe pomysły i umiesz je wykonać. Lubisz to też chyba i sprawia Ci to przyjemność, daję radość i satysfakcję. Tak trzymaj :-). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńpodobają mi się twoje dekoracje....są bezpretensjonalne i ślicznie wyglądają we wnętrzach.....
OdpowiedzUsuńU Ciebie jest nie tylko sielsko...jest niemalże anielsko!:)
OdpowiedzUsuńCudowne dzieła trudnej sztuki dekoracji tu prezentujesz!
Serdeczności!
A mnie najbardziej zauroczył stary budzik. To chyba czasy zaraz po wojnie, prawda?
OdpowiedzUsuńNiestety o antykach mam mgliste pojęcie i trudno jest mi potwierdzić Twoje przypuszczenia Gaju... Jedno jest pewne jest ładny :)
OdpowiedzUsuńPozdrowionka