czwartek, 17 listopada 2011

W Sielskiej Zagrodzie

Opracowanie kolejnego wpisu zajęło mi sporo czasu. Tyle się działo w naszym życiu że nie starczało czasu na myślenie by porobić zdjęcia i skleić kilka zdań do bloga. Zmęczenie po ciężkim dniu pracy wieczorem daje się na tyle we znaki że chce się o niczym myśleć... tylko odpocząć :) A tu trzeba nanosić drzewa i węgla do pieca, no i oczywiście do niego dokładać i dokładać ...
Wieczorami siadam do maszyny do szycia i szyję nowe zasłony i firanki, albo wykonuję sielskie ozdóbki do domku o których jeszcze napiszę.  Tak wiele zdziałaliśmy przez kilka miesięcy od kiedy jesteśmy w kraju i na swoim. Wiemy, że dajemy z siebie wszystko i ciężko nam zarzucić brak zapału ... a to jest bardzo miłe uczucie.


Chcę Wam pokazać kilka fotek z okresu pięknej jesieni, jaką mieliśmy tego roku, naszych działań i klimatów wokół których toczy się nasze życie.


Moje Kochanie w szkockej czapeczce, przygotowuje teren pod nasadzenia tujek, które zasłonią posesję przed zimnymi wiatrami od zachodu.

Daję im kilka lat by zaczęły spełniać swoją funkcję... inaczej się pogniewamy ;)

Kolejny  tym razem baaardzo młodziutki żywopłocik z siewek głogu.

Deska do deski i zbierze się ... mnóstwo rzeczy potrzebnych do domu i obejscia.
                                                                                                                                                                                                                         

Nareszcie doczekaliśmy się ekologicznego szamba.


Wykopaliśmy staw, który urozmaici nam ogród i odprowadzi nadmiar wody z posesji.


Powstanie tunel jak marzenie do produkcji roślin ozdobnych. Na razie nazywa się 'ból głowy' bo tyle przy nim zachodu by go oczyścić z rdzy .



Z pokoju, w którym była rupieciarnia teraz jest mój warsztat.
Stare koło nie mam pojęcia do czego było używane. Ale w zestawieniu z drewnianym koniem wygląda tematycznie i nastrojowo.

Pudełko po ciastkach odmalowałam, przylepiłam wydrukowaną emitację starego druku i srebrne naklejki. W środku trzymam świeczuszki.


Moja ulubiona maszyna do szycia ( po babci). Teraz na emeryturze, ale służy dzielnie jako dekoracja w dużym pokoju.


Nasz nowy lokator, członek rodziny i cudowny kompanion sielskiego życia. Mój kolejny wpis będzie tylko o nim... Obednie suszy się pod kołderką po kąpieli :)

Bardzo dziękuję za odwiedziny, miłe słowa i Waszą życzliwość.

18 komentarzy:

  1. Gdybym była młoda też bym budowała własny dom. Teraz tylko mogę patrzeć i podziwiać ( nie zazdrościć) jak Wy to robicie. Staw będzie wspaniałą ozdobą ogrodu. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Już jest pięknie i klimatycznie. Dobra robota. Wiem coś na temat pracy na nowym gospodarstwie i czuję to w krzyżu.
    Pozdrawiam serdecznie jeszcze z W-wy, jutro już z Mazur

    OdpowiedzUsuń
  3. coraz piękniej u Was, a dom na wsi to sama przyjemnośc , choć i pracy jest dużo.... sama mieszkam na wsi...ale przyroda rekompensuje wszelkie niedogodności..
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Podziwiam pracowitosc i wytrwalosc. Zaczyna wygladac pieknie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana Aniu, całe wieki !!! martwiłam się, ale widzę, że wszystko dobrze :))))))))
    Piękne u Ciebie astry, czemu moje się tak ładnie nie rozkrzaczają :( I u mnie też od zachodu posadzone tujki :))))))
    A na działce, no no, całe przestrzenie :))) Marzenie :))))
    Pozdrawiam cieplutko
    ach zapomniałam dodać, strzeż się :)))))) Już jadę do Ciebie po te deski :)))))

    OdpowiedzUsuń
  6. Przywitać się chciałam i pogratulować efektów. Kotek uroczy, uwielbiam koty :) Pozdrawiam i czekam na kolejne relacje!

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękna glebogryzareczka i czapeczka, ale tujki to Cę od wiatru nie osłonią, oj nie.

    OdpowiedzUsuń
  8. no i DLACZEGO tujki? Nie świerki strzyżone, nie kładziony żywopłot w angielskim stylu, nie zasłona z rodzimych krzewów? Tujki strasznie zbrzydną w zachodnim wietrze i są okropne w krajobrazie!

    OdpowiedzUsuń
  9. I tu masz wiele racji Gosiu... wiele o tym myślałam i doszłam do wniosku że potrzeba mi coś gęstego ziolonego i przede wszystkim szybko rosnącego. Żywopłot jest peryferii posesji i nie bedzie wiele szpecił... Poza tym dosadzę kolorowo przebarwiające się na jesień drzewka. Z rodzimych krzewów i kładziony w angielskim stylu planuję w innych miejscach... a jest ich mnóstwo.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeszcze jedno w obronie moich tujek...
    Zimozielona przystrzyżona ściana wygląda klasycznie i zgrabnie wtopi się w każdy krajobraz :)

    OdpowiedzUsuń
  11. hahaha a świerki też można strzyc! nie przekonasz mnie!

    OdpowiedzUsuń
  12. Świerki nie byłyby dobrym rozwiązaniem bo na nieosłoniętym od wiatru stanowisku poprzechylałbyby sie brzydko (płytki system korzeniowy) i wymagały podpór... nawet stzyżone jak mówisz...tak jak u mojego sąsiada.
    Kolejna niedogodność to samo srzyżenie mocno zdrewniałych kłujących gałęzi...

    Uwielbiam zapach świerków i same rośliny ale w moim przypadku wygrały tujki.....
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń