Od kilku lat marzyły mi się kury. Uwielbiam ich odgłosy i atmosferę jaką wnoszą w zagrodę. Ale przede wszystkim to kolejny krok do samowystarczalności żywieniowej :)
Niestety wiedziałam, że ogród ozdobny i kury to przepis na frustracje... więc musiałam trochę się natrudzić, aby przygotować moim podopiecznym trochę przestrzeni do życia i ocalić moją ogrodową pracę.
Kurek jest osiem. Cztery jarzębate i cztery brązowe. Jak podrosną będę je wypuszczać na kontrolowane przechadzki po terenie ;)
To moja pierwsza kurza hodowla... trzymajcie kciuki za powodzenie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz