środa, 12 lutego 2014

Lody Lawendowe w Wolds Way Lavender


Tym razem zapraszam do odwiedzenia lawendowej farmy w północnym Yorkshire.
Gospodarstwo jest nastawione na produkcję olejku lawendowego, z którego potem powstają relaksujące lotiony, nawilżające kremy, odświeżające żele i tym podobne.
Nie ma tu zbyt wiele fascynujących aranżacji ogrodowych, takich jak w Yorkshire Lavender, ale i tak byłam zachwycona rozmachem przedsięwzięcia i pomysłami właścicieli.

Zegar słoneczny z tabliczką objaśniającą jak korzystać z wynalazku. Niestety było trochę pochmurno i nie działał :(


Ławeczka wśród morza kwiatów lawendy.
 
Tory maleńkiej kolejki. Bardziej atrakcja turystyczna niż funkcjonale rozwiązanie w procesie produkcji.




 
 
 Sprzęt potrzebny do destylacji olejku z lawendy.
 
Skrócony opis pozyskiwania olejku z lawendy metodą pary wodnej
 
Olejek jest najczęściej pozyskiwany z rozwiniętych kwiatów, ściętych razem z łodygą.  Początkowo kwiaty były zalewane wodą w kotłach bezpośrednio ogrzewanych na ogniu. Uzyskiwano wtedy olejki słabszej jakości. Większa wydajność olejków o najwyższej jakości  jest osiągana w urządzeniach, w których kwiaty są poddawane działaniu pary wytwarzanej w odrębnym kotle. Wskazane jest stosowanie kwiatów świeżych, ponieważ w czasie suszenia olejki się ulatniają się. (Informacje z wikipedii)
 
 
 
Odmiany lawendy w podwyższonych skrzyniach. Każda skrzynia z opisem danej lawendy. Na pierwszym planie santolina, która ślicznie komponująca się z lawendą. Niestety w naszych warunkach santolina jest zawodna.

Zdjęcie jednej z tablic informacyjnych jak rozwijała się lawendowa działalność. Jak widać zaczynali od remontu zdezelowanych budynków...

Tutaj zainteresował mnie przepis na naleśniki z lawendą.

Moje pierwsze lawendowe lody jakie kiedykolwiek jadłam były właśnie w Wolds Way Lavender. Były wpaniałe i myślę że właśnie w takich miejscach smakują najlepiej.
Polecam przepis na lawendowe lody.

Nie mam fotki z lodami, ale nadrobię to niedopatrzenie przy najbliższej okazji  :)

 http://pl.wikipedia.org/wiki/Olejek_lawendowy
http://woldswaylavender.co.uk/

Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam serdecznie


10 komentarzy:

  1. Bywałam co prawda w Yorkshire, ale w sprawach końskich a nie lawendowych ;)
    pozdtawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za ten wpis, bardzo inspirujący :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja bym tam pojechała żeby posiedzieć na ławeczce i czuć zapach lawendy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aniu kochana, uwielbiam lawendę, poradź mi coś proszę, żeby u mnie na piaskach urosła, jaką i gdzie kupić, jak zadbać, będę pilnie się o nią troszczyć, pliiiissssss

    OdpowiedzUsuń
  5. Basieńko kochana, lawenda lubi osłonięte od wiatrów, słoneczne stanowisko. Jeśli gleba jest mocno nieurodzajna to należy zaprawić dołek przed sadzeniem przekompostowanym kilkuletnim obornikiem. Nie lubi kwaśnej gleby i najlepiej czuje się na glebie lekko gliniastej z podglebiem piaszczystym, czyli mocno przepuszczalnym. Można z wiosny nawieźć delikatnie nawozem wieloskładnikowym do roślin kwitnących. To są złote zasady do uprawy lawendy i mając je na względzie lawenda musi się udać. Co do odmian to sprawdziłam wysoką i później kwitnącą Grappenhall, Hidcote Blue i zwykłą angustifolię. Polecam Hidcote bo ma intensywnie niebieskie kwiatostany.
    Basiu próbuj a z pewnością roślinka Ci się odwdzięczy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Aniu, zastosuję się do porad, chociaż przy mojej prędkości działań na różnych poletkach życia- efekty mogą być różne:-)))))))))))

      Usuń
    2. Ślicznie to ujęłaś ... o tych poletkach życia ... masz talent Basieńko. Zawsze z przyjemnością czytam Twoje komentarze :)
      Wielki uśmiech Ci wysyłam z zawieszką dobrej energii :)

      Usuń
  6. Cudowne zdjęcia. Jestem zachwycona lawendowym rajem.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniałe lawendowe ogrody i piękne zdjęcia! Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  8. W tym roku będąc w Prowansji jadłam lody lawendowe. Dla mnie - miłośniczki lawendy, to było niebo w gębie. Tylko, że moje miały delikatny fiołkowy kolor. Pewnie je czymś podkolorowali, ale i tak były pyszne.

    OdpowiedzUsuń