Kiszenie kapusty przez wiele lat pozostawało dla mnie zimowym zajęciem moich dziadków. Nadszedł czas że sama dorosłam aby kontynuować wiekową tradycję moich przodków.
Uwielbiam jej smak w bigosie i surówce z cebulą i oliwą, a jej lecznicze właściwości (zwłaszcza tej robionej domowym sposobem) sprawiają że kiszona kapusta powinna znaleźć się w jadłospisie każdego domu.
Z tego co się dowiedziałam kiszona kapusta ma właściwości antynowotworowe, pobudza przemianę materii, wzmacnia układ odpornościowy, odświeża umysł i działa antydepresyjnie, pobudza wzrost komórek i działa odmładzająco :)
A oto jak jak kiszę kapustę starym sposobem mojej rodziny.
Użyłam do tego naczynia kamionkowego, drewnianej szatkownicy, szerokiej miski, drewnianej kuli do ugniatania ciasta, talerza do przykrycia i kamienia do przygniecenia.
Do zakiszenia wzięłam dwie główki kapusty, pięć marchewek, sól, trochę cukru i trochę kminku do smaku (ale to niekonieczne).
Po szatkowaniu kapusty i starciu marchewek na wiórki, wymieszałam wszystko dokładnie w misce i stopniowo ugniatałam drewnianą kulą, posypywałam solą (najlepiej kamienną) w kamionkowym naczyniu. Soli wystarczy tyle ile zwykle dodajemy do surówki. Ugniatamy tak długo aż kapusta puści sok. Przykrywamy naczynie talerzem i przygniatamy ciężkim kamieniem i umieszczamy kiszącą się kapustę w domowym ciepłym środowisku.
Po dwóch dniach sprawdzam czy na wierzchu pojawia się gaz i piana. Wtedy przekłuwam kiszącą się kapustę aby usunąć gaz i znowu przycisnąć talerzem i kamieniem. Po kilku około pięciu dniach sprawdzam czy kapusta się ukisiła i przenosimy ją do chłodnego pomieszczenia. Tam też musi pozostać do momentu aż wyjemy całą kiszoną kapustę.
Dziekuję za odwiedziny oraz życzę smacznego :)