Nareszcie u siebie....
W swoim kraju, na swojej ziemi, między swymi ;)
Czuję się wyśmienicie oddychając polskim, wiejskim powietrzem. Uwielbiam zwłaszcza ranki i wieczory, kiedy to powietrze jest takie świeże, a odgłosy zwierząt i ptaków wokoło zapowiadają nadchodzące pory dnia.
Co prawda piszę do Was siedząc na łóżku cała zakopcona dymem z kotłowni jak rozpalałam w piecu żeby mieć ciepłą wodę na wieczór, hahaha ;)
Po powrocie do Polski zastaliśmy ogrom pracy. Ale czegóż się spodziewać, gdy zostawi się dom i obejście bez opieki na pięć lat. Sprzątanie zajęło nam więcej czasu niż wcześniej sądziliśmy... Chwasty wzięły górę nad roślinami i teraz czekają nas zdecydowane decyzje odnośnie ogrodu... i wiem że nie obędzie się bez ofiar. Nie będę w stanie uratować wszystkich krzewów.
Jako zapalona ogrodniczka zabiorę się za odzyskiwanie i rozmnażanie tego co uda mi się uratować z ogrodu i postaram się Wam zdawać relację ze swoich poczynań w tym kierunku.
Jest tyle pracy, że często nie wiem za co pierwsze mam się zabrać. Wiem że nie od razu Kraków zbudowano i że wszystko wymaga czasu to i tak łapię sie na tym że brakuje mi cierpliwości i chciałabym zrobić więcej niż jestem w stanie fizycznie podołać...
Ostro zabrałam się za wystrój wnętrz mojego niestylowego domku z lat 80-tych i jeszcze wiele wody upłynie zanim będę w pełni zadowolona z jego zewnętrznego i wewnętrznego wyglądu.
Tym czasem podzielę się z Wami widokami z mojego chadziajstwa ;)
Pojawiła sie w naszym ogrodzie całkiem nieoczekiwanie i wniosła w nasze życie wiele radości i relaxu... huśtawka ogrodowa ;)
Zaczarowane wrota doooo........ składzika na opał.
Orzechowa wyżerka już sie zaczęła ;)
Chaberkowe pole
Moim zdaniem najpiękniejsza dróżka na świecie
Widzę światełko w tunelu.... ;)
Ledwo uciekliśmy komarom tego wieczora... ;)
Życzę wszystkim spokojnej nocy :*