Dżem śliwkowy od wielu lat należy do moich ulubionych o każdej porze roku. Obiadam się nim w postaci smarowideł na kanapce jak również jako dodatek do ciast.
Ktoś mi podpowiedział żeby wypróbować z dodatkiem kakao. Jestem otwarta na nowe smaki, więc oczywiście musiałam to sprawdzić i zaprezentować moim 'kubkom' smakowym.
Moje śliwki węgierki są na tyle słodkie, że nie musiałam dodawać cukru, co przy zawyżonym poziomie cukru w organizmie bardzo mnie ucieszyło.
Żeby jeszcze bardziej udoskonalić smak dodałam cynamon i smak jaki z tego powstał przerósł moje oczekiwania. Dżem wyszedł idealny, dużo lepszy niż same węgierki.
Sprawdzony przepis więc serdecznie polecam.
Składniki:
2,5 kg śliwek węgierek
50 g gorzkiego kakao
opcjonalnie 1/2 – 1 szklanki cukru
1 płaska łyżeczka cynamonu
Przygotowanie:
Śliwki myjemy, przebieramy, usuwamy pestki i kroimy na ćwiartki.
Ważne żeby użyć garnka z grubym dnem, żeby się nie przypaliły. Gotujemy mieszając co jakiś czas, mniej więcej przez godzinę.
Dodajemy cukier jeśli uznamy, że nie jest wystarczająco słodki.
Gotujemy jeszcze chwilę – śliwki powinny się rozgotować.
Jeśli uznamy, że dżem jest zbyt rzadki, chochelką ubieramy sok i przelewamy do buteleczek na sok.
W szklance rozrabiamy kakao z odrobiną dżemu, dokładnie mieszamy i wlewamy do reszty śliwek, mieszając aby nie było grudek.
Przyprawiamy cynamonem.
Gotujemy do rozpuszczenia kakao ok. 10 minut.
Gorącą pakujemy do słoików i odwracamy do góry dnem.
Możemy zacząć pasteryzować na ściereczce, w wodzie do 3/4 wysokości słoików. Zajmuje mi to ok godziny.
Moja stara odmiana węgierki w tym roku zasalała z owocami. Niestety wiele gałęzi, zwłaszcza tych wysokich połamała się pod ciężarem owoców :(
Wiosną w okresie oblotu szkodnika owocówki śliwkóweczki, czyli w okresie kwitnienia wykonałam dwa opryski Decisem. To zaważyło że robaczywych było bardzo mało. Opadły wcześniej i te śliwki co pozostały we wrześniu do zbioru były idealne.
Drabinką starałam się robić podpórki :)
Nie byłabym sobą żebym nie zaczęła eksperymentować z lawendą. I zgadnijcie jaki efekt... Lawenda doskonale komponuje się ze śliwką. Zerwałam kilka świeżych gałązek, umyłam, wyselekcjonowałam najładniejsze kwiatki i dodałam do garnka. W sumie ok łyżeczki kwiatów na 2 kg owoców.
Smak dżemu dla zakochanych w lawendzie będzie rewelacyjny. Naprawdę polecam.
Po zbiorach owoców należy przyciąć zbędne, zbyt wysokie, krzyżujące się gałęzie i dziczki wyrastające u podstawy.
Moja śliwka nie była przycinana kilka lat, więc przycięłam ją naprawdę solidnie. Jeśli pogoda szykuje się słoneczna i sucha rany zagoją się same, bez pomocy pasty z fungicydem.
Lepiej zapobiegać niż leczyć...
Te śliwki, które same spadły z drzewa i są nadgniłe, do tego z pewnością mają larwy owocówki, należy dokładnie zebrać i zutylizować. W ten sposób unikniemy masowego ataku szkodnika wiosną.
Pozdrawiam serdecznie